niedziela, 20 stycznia 2013

Świat widziany z innej perspektywy ...

     Tytuł może dość tajemniczy i ktoś mógłby pomyśleć, że byłem na księżycu i widziałem nasz świat z oddali, ale nie to miałem na myśli. Mój blog niestety nie jest o lotach w kosmos i podziwianiu gwiazd, choć z drugiej strony jak by się tak dobrze zastanowić to po części pewnie i jest - sprawianie drugiej osobie tak wielkiej przyjemności w stosunkach damsko-męskich czasem może wywołać uczucie jakby się było w innej galaktyce i cały świat wiruje dookoła. O tym może jednak innym razem ...


Dziś będzie o trochę bardziej przyziemnym postrzeganiu. Troszkę czasu juz spędziliśmy razem ze swoją "kochanką" i nie jedno widzieliśmy razem. Z uwagi na charakter mojej pracy sporo podróżuje i nie raz jadąc samochodem widziałem zachodzące słońce i było to zawsze dla mnie takie normalne, bo przecież słońce codziennie wschodzi i zachodzi. Dopiero jednak jeżdżąc na motorze zdałem sobie sprawę jak piękny to widok. Było to zaraz na początku jak kupiłem sobie tą moją pierwszą wyśnioną i wracałem z wycieczki. Wybrałem się tego dnia do Kościerzyny i tak mi się zeszło, że wracałem dość późno. Widok jaki mi się ukazał po wyjściu z zakrętu spowodował, że aż przystanąłem i postanowiłem usiąść na chwile na trawie i nacieszyć się tym widokiem. Zachodzące słońce między porozrywanymi chmurami zawsze budził we mnie zachwyt i tak naprawdę nie raz widzieliśmy zachodzące słońce lecz za każdym razem wywołuje to samo uczucie zachwytu. Dzieje się tak pewnie dlatego, że za każdym razem zachodzi inaczej. Tego dnia to było cudowne jego zakończenie i nim się spostrzegłem to słonko mi się schowało za horyzontem, więc czym prędzej siadłem z powrotem na moją lubą i pognaliśmy do garażu. Idąc do domu przeleciał mi przed oczami jeszcze raz ten cudowny widok a ja ... cóż uśmiechnąłem się tylko pod nosem i zdałem sobie sprawę, że odkrywam świat jakby na nowo.
Innym ciekawym spostrzeżeniem na jakie zacząłem zwracać uwagę są elektrownie wiatrowe czyli tzw. potocznie wiatraki. Same wiatraki jak wiatraki nie robią na mnie aż tak dużego wrażenia tym bardziej, że rosną w całym kraju jak grzyby po deszczu lecz przekonałem się jak bardzo potrafią być pomocne, kiedy się przemieszczam na dwóch kółkach. Napisałem dwóch kółkach co nie oznacza, że jechałem samochodem z którego ukradziono dwa pozostałe :-D. Jadąc motorem na obwodnicy Słupska, gdzie potrafią być miejsca zaskakujące w boczne podmuchy wiatru co w przypadku motoru nie jest przyjemnym uczuciem, zauważyłem w oddali wiatraki i tym co przykuło moją uwagę był kierunek ustawienia się skrzydeł. Zdałem sobie wtedy sprawę jak bardzo pomocne i przyjazne potrafią być to urządzenia, bo przecież one zawsze ustawiają się przodem do wiatru, więc wieżdżając na szczyt wzniesienia i składając się do zakrętu wiedziałem już co mnie czeka i byłem na to gotowy. Podmuch, który odczułem nie był już dla mnie tak wielkim zaskoczeniem i wystarczyło się tylko odrobinę mocniej pochylić w stronę napierającego wiatru. Pewnie gdybym nie dostrzegł prędzej wiatraków to taki podmuch mógł by być dla mnie nie małym zaskoczeniem.     
W zeszłym roku udało mi się zaobserwować inne bardziej przyjemne zjawisko, które pobudziło mój zmysł węchu. Było to jakoś w czerwcu podczas kolejnego powrotu do Szczecina. Można by rzecz, że dzień jak każdy inny - świeciło słonko, było nie za gorąco, bo wiał lekki wiaterek i jechało się przyjemnie. Na jednej z prostych moim oczom ukazał się śliczny widok pola kwitnącego rzepaku, który rozciągał się po obu stronach ulicy. Sam widok to jednak jeszcze nic, bo przecież nie raz jadąc samochodem widzimy pola rzepaku, więc co w tym niezwykłego. Niezwykły był jednak nie jego widok a jego zapach. Wiele wiosen upłynęło w moim życiu a ja tak naprawdę nigdy nie zastanawiałem się i nie miałem okazji poczuć zapachu kwiatów rzepaku aż do tego momentu. To było naprawdę fajne, kiedy jedziesz sobie 100 km/h i nagle dolatuje do Ciebie przyjemny słodki zapach, który miesza się z ciepłem grzejącego słońca. Przez głowę zaczynają przelatywać wówczas kosmate myśli w stylu: "czemu nie ma teraz ze mną mojej drugiej połowy", "jak cudownie było by się zatrzymać i kochać w zacisznym miejscu pośród rzepaków". Cóż nie było ze mną jednak mojej ukochanej, więc pozostało mi nacieszyć oczy oraz zadowolić się tym cudownym zapachem i pognać przed siebie. Pozostały jednak marzenia, że może kiedyś, następnym razem nie będę jechał sam a właśnie z wybranką mojego serca i wtedy ... :-D.
         
To wszystko o czym piszę w dzisiejszym poście uświadamia mi jak wiele rzeczy postrzegamy zupełnie inaczej podróżując motorem oraz jak wiele przyjemności nas omija podróżując samochodem, kiedy to jesteśmy zamknięci w żelaznej i szklanej klatce. Nie czujemy wtedy tej prawdziwej wolności a zarazem jedności z otaczającą nas naturą :-D.

Pozdrawiam przy okazji wszystkich miłośników dwóch kółek i do zobaczenia już niedługo na szlaku ...  

1 komentarz:

  1. Erotyczny element też musiał się znaleźć;) czemu mnie to nie dziwi. Jeśli chodzi o doznania wizualno-węchowe to doskonale rozumiem co masz na myśli. Co prawda mój jednoślad nie ma silnika jednak właśnie dzięki niemu dostrzegałam zdecydowanie wyraźniej otaczający nas świat.

    OdpowiedzUsuń