niedziela, 3 marca 2013

Marcowy przerzut ...

   Tytuł dzisiejszego bloga może troszkę dziwny i dla nie wtajemniczonych, mógłby kojarzyć się z przerzutem broni lub narkotyków, ale spieszę z wyjaśnieniem, że nie taki przerzut mam na myśli. Ja miałem na myśli przerzut mojej "kochanej" Valkusi z Lęborka do Gdyni i to nie na żadnej lawecie tylko na kołach. Dość długo się do tego zbierałem a ostatnie dni z przełomu lutego i marca skupione były na oglądaniu w internecie stron z pogodą na najbliższe dni. Tak to już u mnie jest z tą moją pasją - człowiek siedzi i przebiera nogami na każdy widok słońca za oknem. Można by to wyczekiwanie na ciepłe dni przyrównać do dzieci, które cały grudzień dzień po dniu odliczają czas do nadejścia Wigilii i Świętego Mikołaja. Tyle tylko, że one dobrze wiedzą, że ten dzień nadejdzie 24 grudnia a z pogodą i wyczekiwaniem na ciepłe dni to już różnie jest. Bywały przecież takie lata, kiedy nawet na 1 maja (sławetne pochody ludzi pracy) potrafił spaść śnieg.

czwartek, 21 lutego 2013

Czerwcowy wyjazd

   Co prawda za oknem ciągle zima, ale to nic. Już na pewno lada moment przyjdą ciepłe dni i będzie można się oddać swojej pasji. Znów pojawi się ten błysk w oku i uśmiech od ucha do ucha. Znów zacznie rządzić kolor czarny w moim stroju i to nie bynajmniej z uwagi na żałobę. "Żałobę" to mam każdej zimy, kiedy odstawiam "kochankę" na dłuższy czas. Zima to jednak fajny czas żeby posnuć plany i zaplanować choćby jeden wyjątkowy sezonowy wyjazd. Tak jest i tej zimy.
Sam pomysł takiego wyjazdu rodził się w mojej głowie od samego początku mojego motocyklizmu, lecz pewnie sam bym się nigdy na niego nie wybrał. Jednym z powodów była by bariera językowa. Niestety poza językiem polskim to pozostałe są mi obce, choć jak się napiję i klusek sobie do ust nawkładam to pewnie i po chińsku bym potrafił a angielski wtedy to biegle. Pisząc biegle nie mam na myśli biegania do ubikacji. Cóż ... rzadko piję jednak, więc bariera pozostaje. Zacznijmy jednak całą tytułową opowieść tego posta od początku jej istnienia ...

wtorek, 5 lutego 2013

Oczekując na wiosnę ...

   Za oknem niestety ciągle zimowo, choć śniegu tak naprawdę nie widać. Temperatury jednak jak na razie nie rozpieszczają i nauczony doświadczeniem z poprzedniego sezonu dobrze, wiem jak można zmarznąć podczas nawet krótkiej przejażdżki mimo, iż uzupełniłem swój strój motocyklowy pod kątem ciepłoty. Z drugiej jednak strony nie wiadomo co by strzeliło takiemu wariatowi do głowy gdyby dodatkowo nie padał deszcz. Pewnie skończyło by się na choćby krótkiej przejażdżce z kochanką między nogami. 
Jak tu usiedzieć spokojnie, kiedy odpala się komputer, wchodzi na ulubione strony motocyklowe i widzi się taki obrazek:

niedziela, 20 stycznia 2013

Świat widziany z innej perspektywy ...

     Tytuł może dość tajemniczy i ktoś mógłby pomyśleć, że byłem na księżycu i widziałem nasz świat z oddali, ale nie to miałem na myśli. Mój blog niestety nie jest o lotach w kosmos i podziwianiu gwiazd, choć z drugiej strony jak by się tak dobrze zastanowić to po części pewnie i jest - sprawianie drugiej osobie tak wielkiej przyjemności w stosunkach damsko-męskich czasem może wywołać uczucie jakby się było w innej galaktyce i cały świat wiruje dookoła. O tym może jednak innym razem ...

wtorek, 8 stycznia 2013

Tytułowa "kochanka" - kim jest naprawdę ?

   Witam bardzo serdecznie wszystkich czytających mojego bloga w nowym 2013 roku. Jaki będzie ten rok ? - tego nie wiadomo, bo to przecież my sami tworzymy przyszłość. Życie pisze nam swój scenariusz a mi pozostaje się tylko do niego dostosować. Tak też było w kwietniu 2012 roku. Przyszedł ten dzień, kiedy zrozumiałem, że czegoś mi w życiu brakuje i to jest najlepszy czas na spełnienie jednego ze swoich odwiecznych marzeń. Tu rozpoczyna się cała opowieść a po przeczytaniu zrozumiecie kim jest tytułowa "postać" z nazwy mojego bloga.

piątek, 21 grudnia 2012

"Dzień i noc" widziane moimi oczami








Na wstępie chciałbym podziękować Panu Janowi, który jest autorem tego zdjęcia oraz Madzi, która umieszczając swoje poranne zdjęcie na facebooku natchnęła mnie do napisania tego postu.



Męski punkt widzenia okiem "dinozaura" ... część I

Ktoś kto jest spostrzegawszy to dojrzy godzinę o której jest pisany ten post. Dla tych, którzy tego nie dostrzegli spieszę z wyjaśnieniami. Pewnie pomyśleliście, że jestem z rodziny Sowy mądrej głowy, więc spię w dzień a w nocy buszuję przy komputerze - nic bardziej mylnego. Chyba każdy z nas lubi sobie podrzemać godzinkę po obiadku a, że mój obiadek przypadł dopiero na godzinę 18.00 dlatego też i drzemka się przeciągnęła tak jakoś do 2.00. Myślę, że to niepewność i obawa przed końcem świata, który miał nastąpić właśnie dziś spowodowała tak długą drzemkę. Zawsze sobie powtarzam, że lepiej umrzeć w nieświadomości. Dzień co prawda się jeszcze nie skończył - ba on się tak naprawdę dopiero zaczął, ale jestem przekonany, że skoro koniec świata nie "dotarł" do 2.00 to już dziś nie przyjdzie i znowu będziemy musieli czekać na następną nadarzającą się do tego okazję. Swoją drogą to na takich dniach przemysł alkoholowy przeżywa chyba rozkwit - w końcu prawie każdy chce się napić ostatni raz w życiu.
Nie o końcu świata miałem jednak pisać.